Czego nie umiem… i ciągle się uczę

W tym roku ferie zimowe mamy jako pierwsi. Już jesteśmy na półmetku, a ja już nawet wróciłam z obozu narciarskiego. Nieźle to brzmi zapewne, lecz dla mnie jazda na nartach jest tym, czym dla dyslektyka napisanie eseju. No cóż.. każdy ma jakiś talent i jakieś schody do pokonania. Wszyscy w rodzinie, nie wyłączając najmłodszego dziesięcioletniego Michała, jeżdżą lepiej ode mnie. Ale staram się, jak mogę. W tym roku pokonałam lęk przed prędkością. Oczywiście tylko na niebieskich trasach, gdzie nie trzeba walczyć z terenem.

polonistka na nartach

Czerwone ścianki zaliczałam z duszą na ramieniu, ale dałam radę i się nie zabiłam! Słabą formę zrekompensowała motywacja, chęć przetrwania i potrzeba zabawy w nowym i bardzo fajnym towarzystwie. Niestety instruktorzy zajęci byli dziećmi, ale starałam się wykorzystać wiedzę teoretyczną, którą zdobyłam wcześniej. W moim przypadku pokonanie strachu jest rzeczą kluczową na nartach, a ten proces może się odbyć tylko w mojej głowie i najlepszy nauczyciel mógłby polec przy takim oporniku jak ja.

Jednak warto przełamywać swoje ograniczenia, podejmować próby nawet jeśli nie ma się wielkiego talentu w jakiejś dziedzinie. Im lepsze nastawienie, tym lepsze wyniki. Im mniejszy talent, tym więcej pracy trzeba wykonać, ale też satysfakcja, że dało się radę, jest duża.

Prawdą jest, że człowiek uczy się całe życie. Prawdą jest też, że nowe umiejętności ubogacają to życie i dają poczucie pewności. Szukanie wymówek i unikanie działania jest bardzo ludzkie oczywiście, znam to doskonale, ale nie posuwa nas do przodu, nie rozwija. Och, jestem mistrzynią w znajdowaniu powodów, żeby się nie namęczyć. Tym razem nie żałuję, że trochę z sobą powalczyłam na stoku, bo zrobiłam małe postępy i sama to czuję.

narty polonistki

Mam nadzieję, że moi uczniowie nabierają sił, uważają na siebie i motywują się przed drugim półroczem. Za tydzień szkoła czyli taka mieszanka jak na nartach: trochę pracy, walki, wysiłku, radości, sukcesów, zwątpień, satysfakcji. Tylko nie traćmy się z oczu, wspierajmy się i nie poddawajmy, choćby nie wiem co!

2 myśli w temacie “Czego nie umiem… i ciągle się uczę”

    1. Ha, pewnie tak 😀 On jest wspaniały ale bezwzględny 😉
      półrocze
      1. «połowa roku»
      2. «w szkole: okres nauki trwający połowę roku szkolnego; też: koniec tego okresu»
      3. «dzień odległy o pół roku od jakiejś daty»

Leave a Reply