Pamiętam, jak zawsze czekałam na rozpoczęcie roku. Przynajmniej w podstawówce. Mimo że trzeba było stać w długiej kolejce, żeby zaopatrzyć się w potrzebne rzeczy, bardzo to było miłe. Nowe zeszyty, ołówki, pióro, kredki Bambino, chiński piórnik zamykany na magnesik… Tak jakby życie na nowo się rozpoczynało! Podręczniki po kolegach ze starszej klasy, oczywiście po takich, co nie niszczą książek, co umieją szanować. Przeglądałam te książki z ciekawości, czego będziemy się uczyć w nowym roku. Nie byłam wcale w tym osamotniona. Mam wrażenie, że dla wielu uczniów początek roku był takim czasem radosnego napięcia, oczekiwania na coś dobrego.



