„Świat jet teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają” – słowa z komedii Wiliama Szekspira „Jak wam się podoba” dobitnie oddają motyw theatrum mundi.
Na pytanie o sens życia ludzkiego i cel ziemskiej wędrówki filozofowie i artyści różnych epok udzielili wielu odpowiedzi. Jedną z nich jest hipoteza, że człowiek nie decyduje o swoim losie, że jest jedynie marionetką w ręku Boga. Życie jest grą, zmaganiem się z rolami, które nam z góry wyznaczono. Przedstawienie kończy się, kiedy umieramy. To, o co zabiegaliśmy, w jednej chwili przestaje mieć znaczenie.
Nie jest to wizja przyjemna ani pocieszająca. Bardzo trudno zaakceptować myśl, że na nic nie mamy wpływu. A jednak obserwując nagłe i niedające się przewidzieć wypadki, można odnieść wrażenie, że niezależnie od naszych działań życie toczy się swoim rytmem.
W Makbecie Wiliama Szekspira czytamy:
Życie jest cieniem ruchomym jedynie,
Nędznym aktorem, który przez godzinę
Pyszni się i miota po scenie, aby
Umilknąć później na zawsze; jest bajką
Opowiedzianą przez głupca pełnego
Furii i wrzasków, które nic nie znaczą.
Nasze działania, pasja, dążenia do realizacji potrzeb materialnych, emocjonalnych czy duchowych są niczym nerwowe podrygi głupca. Rozpłyną się, gdy znikniemy na zawsze, co jest przecież nieuchronne. To wiemy na pewno.
Motyw theatrum mundi podjął także Jan Kochanowski we fraszce „O żywocie ludzkim”:
Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy.
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa.
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.
Nasze myśli podobnie jak czyny są tylko fraszką bez znaczenia. Niczego nie możemy być pewni, wszystko przeminie bez względu na nasze starania, ponieważ nic od nas nie zależy. Jesteśmy marionetkami, które zostaną wrzucone do worka, kiedy przedstawienie się skończy.
Pocieszające może być przekonanie, że Wielki Reżyser ma doskonały plan i dba o swoje dzieła. Pochwałę dobroci Boga znajdziemy w Pieśniach i innych utworach Jana Kochanowskiego.
Motyw theatrum mundi pojawia się także w „Lalce” Bolesława Prusa, kiedy stary subiekt Ignacy Rzecki, bawiąc się marionetkami, wypowiada słowa: ”(…) dokąd wy jedziecie, podróżni?… Dlaczego narażasz kark, akrobato?… Co wam po uściskach, tancerze?… Wykręcą się sprężyny i pójdziecie na powrót do szafy. Głupstwo, wszystko głupstwo!… a wam, gdybyście myśleli, mogłoby się zdawać, że to jest coś wielkiego!…”
Czyż dola marionetek nie przypomina naszej? Narażamy się, walczymy, kochamy… Myślimy, że to coś wielkiego, a to tylko chwila. Zepsujemy się jak kukły z teatru lalek i skończymy tam, gdzie wielu przed nami.
Przygnębiająca to wizja i taka na złą pogodę. Zwłaszcza na złą pogodę ducha. Ale jeśli miałoby tak być, to może przynajmniej warto postarać się dobrze grać? Trudno jest, zwłaszcza że gramy premierę bez przygotowania i nie znając pełnego scenariusza. Błędy są nieuniknione. „Czy to w porządku?” – powtórzę za Szymborską – Nie. Chyba nie… Na pewno nie. A jednak opór jest daremny.
Życie na poczekaniu
Przedstawienie bez próby
Ciało bez przymiarki
Głowa bez namysłu
Nie znam roli, którą gram,
Wiem tylko, że jest moja, niewymienna
O czym jest sztuka zgadywać muszę wprost na scenie
Kiepsko przygotowana do zaszczytu życia
Narzucone mi tempo akcji znoszę z trudem
Improwizuję, choć brzydzę się improwizacją
Potykam się co krok o nieznajomość rzeczy
Mój sposób bycia zatrąca zaściankiem
Moje instynkty to amatorszczyzna
Trema, tłumacząc mnie tym bardziej upokarza.
Nie do cofnięcia słowa i odruchy,
Niedoliczone gwiazdy,
Charakter jak płaszcz w biegu dopinany,
Oto żałosne skutki tej nagłości.
Gdyby choć jedną środę przećwiczyć zawczasu.
Albo choć jeden czwartek raz jeszcze powtórzyć,
A tu już piątek nadchodzi z nieznanym mi scenariuszem.
Czy to w porządku?- pytam
Z chrypką w głosie, bo nawet mi nie dano odchrząknąć za kulisami.
Złudna jest myśl, że to tylko pobieżny egzamin
Składany w prowizorycznym pomieszczeniu
Nie, stoję wśród dekoracji i widzę jak są solidne.
Uderza mnie precyzja wszelkich rekwizytów.
Aparatura obrotowa działa od długiej już chwili,
Pozapalane zostały najdalsze nawet mgławice.
Och, nie mam wątpliwości, że to premiera,
I cokolwiek uczynię, zmieni się na zawsze
w to co uczyniłam.
Wisława Szymborska „Życie na poczekaniu”