Strajk to ostateczność
Pamiętajmy, że strajk nauczycieli, który właśnie trwa, jest ostatecznością. Dotąd nasz głos był ignorowany, a nasze stanowisko lekceważone.
Wraz z rodzicami protestowaliśmy przeciwko likwidacji gimnazjów. Nikt nas nie słuchał. Telewizja podawała, że w Warszawie podczas demonstracji było nas niewielu i że to działanie polityczne. To nieprawda, były nas tysiące. Marsz był pokojowy i legalny, ale zrobiono z nas profanów nieszanujących polskich symboli narodowych. Wtedy telewizja publiczna wyświetlała zdjęcia zniszczonej polskiej flagi rzuconej rzekomo z pogardą na kopczyk kredy.
Domagaliśmy się realnego wpływu na kształt nowej podstawy programowej, ale zapraszanie nas do konsultacji było działaniem pozornym. Wtedy „eksperci” „napisali” nowe podstawy. Celowo użyłam cudzysłowu, bo zasadniej byłoby użyć słowa skopiowali dawne zapisy łącznie z archaicznymi lekturami. Dodano treści, zabrano czas na ich realizację. Efekt? Program jest przeładowany treściami często zbędnymi. Trudno jest się z tym wszystkim wyrobić przed egzaminami. W ogóle nauka, która powinna być przyjemnością, powinna dodawać skrzydeł i odkrywać tajemnice jest wyścigiem z czasem, żeby tylko zdążyć z realizacją treści do egzaminu. Reforma nie zmieniła tego, lecz pogorszyła tę sytuację jeszcze bardziej.
Ostrzegaliśmy przed chaosem związanym z podwójnym rocznikiem. Było to kwitowane frazesami, że reforma jest policzona, przemyślana i wszystko przebiega bez zakłóceń. Niestety tak nie jest. Pani Zalewska jest jednak niepoprawną optymistką. Wyobrażam sobie, że gdyby palił jej się dom, stwierdziłaby z radością, że to dobrze, że jest ciepło i właściwie to i tak chciała mieszkać gdzie indziej. Takie to pozytywne myślenie bez liczenia się ze stratami i kosztami.
Wskazywaliśmy na wysokie koszty nieprzemyślanych i zbyt szybko wprowadzanych zmian. A do narodu płynęła informacja, że reforma jest bezkosztowa. Dla rządu pewnie tak. Wysokie koszty poniosły przecież samorządy.
Zarobki nauczycieli są niskie. Dane odnośnie płac oraz ich wzrostu w ostatnim czasie płynące z TVP są wyssane z palca. Podstawowym żądaniem strajkujących jest podwyżka płacy zasadniczej o 1000 zł, oczywiście mowa o kwocie brutto. Mówi się nam, że to żądanie jest nierealne, bo w budżecie państwa nie ma takich pieniędzy. Jednocześnie opinia publiczna słyszy, że na stole negocjacyjnym rząd położył 8 tysięcy, a nauczyciele w swoim uporze nie chcą takich pieniędzy i nie zgadzają się na zwiększone do 24 godzin pensum. Należy zrozumieć, że te legendarne 18 godzin z czegoś wynikają. Nauczyciel klas 1-3 nie może pracować więcej, bo wtedy cała jego klasa musiałaby mieć zwiększoną ilość lekcji. Uczniowie i tak już są przeciążeni. Nauczyciel biologii czy geografii, który teraz składa etat w dwóch szkołach, będzie musiał dołożyć jeszcze trzecią, by mieć etat. Teraz zresztą część nauczycieli ma nadgodziny i dostaje za nie pieniądze. Komunikat o wyższej płacy pod warunkiem zwiększenia pensum jest czystą propagandą obliczoną na skłócenie społeczeństwa z nauczycielami.
Pieniądze to nie wszystko
Od lat nauczyciele są ignorowani i wykpiwani. W dużym stopniu przez niskie zarobki na poziomie sprzedawcy w supermarkecie, nie ubliżając nikomu. Wypomina się nam 18 godzin pracy w tygodniu, zazdrości wakacji. Ludzie, którzy nie mają wśród bliskich osób nauczycieli, naprawdę nie wiedzą, o czym mówią. Pensum nauczycielskie to 18 godzin dydaktycznych czyli tych „przy tablicy”, ale obowiązuje nas 40-godzinny tydzień pracy i w ramach tego czasu wykonujemy swoje obowiązki. Ciąży na nas ogromna odpowiedzialność. Wymagania ciągle rosną, z roku na rok przybywa obowiązków. Szacunek jednak maleje. W świecie, gdzie sukces przeliczany jest na pieniądze, nie szanuje się obładowanej siatkami zeszytów pani, która ciężko pracuje i dostaje wypłatę w kwocie niecałe 3 tysiące złotych. Jest nauczycielem dyplomowanym, no cóż… w naszych realiach oznacza to, że już nie awansuje i więcej nie zarobi. Jak mamy tłumaczyć uczniom, że warto się uczyć, że wiedza to skarb? Jak pokazać świat, kiedy wielu z nas stać tylko na podróżowanie palcem po mapie?
Teraz walczymy także o szacunek. Chcemy, by wreszcie ludzie zobaczyli nasz trud. Płakać mi się chce, gdy czytam komentarze w internecie. Zarówno obcy jak i znani mi ludzie bez oporu krytykują nauczycieli, do czego najczęściej uprawniają ich, jak twierdzą, niepowodzenia szkolne ich dzieci. Wylewanie pomyj na nasza grupę zawodową w takiej chwili jest co najmniej niesmaczne.
Nie wiem czy informacja pod tytułem Krowa+ i Świnia+ została puszczona właśnie teraz celowo, żeby nas nauczycieli dodatkowo ośmieszyć? Już nie tylko kolejne grupy społeczne, ale teraz nawet grupy zwierzęce dostają swoje 500+! W naszym kraju bezceremonialnie kupuje się głosy wyborców. Podjudza, dzieli społeczeństwo i szczuje jednych na drugich. Teraz padło na wstrętnych, pazernych nauczycieli. Hejt w mediach jest niewyobrażalny. Ale to nie my jesteśmy odpowiedzialni za to, co się dzieje w oświacie od wielu lat. Zbuntowały się trybiki w wielkiej machinie. Nie wiń ich za to, że silnik jest marny.
Codzienność w czasie strajku
Strajk odbywa się w miejscu pracy. Podpisujemy listę obecności i siedzimy w szkole tyle godzin, ile tego dnia mamy w planie lekcji. Nie logujemy się do dziennika elektronicznego, nie poprawiamy sprawdzianów, ani nie wykonujemy żadnych innych obowiązków. Jeżeli przychodzą jacyś uczniowie, a jest ich niewielu, zajmują się nimi niestrajkujący nauczyciele. Śledzimy bieżącą sytuację przez internet. Atmosfera jest bardzo napięta. Mamy dylematy moralne w związku z egzaminami i tym, że nasi uczniowie zostali sami. Dla wielu to bardzo trudne. Jednak wiemy, że stało się tak nie z naszej winy i teraz musimy wytrwać. Nieprędko uda nam się ponownie zjednoczyć.
Nie oceniam osób, które wyłamały się ze strajku z powodów finansowych. Każdego dnia tracimy sporo pieniędzy. 4 dni strajku jest to około 500 zł w moim przypadku. Nie ukrywam, że mnie stać na to, żeby strajkować i w ogóle, żeby uczyć, bo pieniądze zarabia w mojej rodzinie mąż. Ale różne są sytuacje ludzi. Dwoje nauczycieli w jednym gospodarstwie domowym musi się solidnie nagimnastykować, żeby wystarczyło na życie. Czy naprawdę tak powinno być? To są wspaniali, mądrzy ludzie, którzy wykonują swoją ciężką pracę z oddaniem. W sklepie płaci się jednak złotówkami, a nie etosem i ideami.
Wdzięczność
W imieniu swoim i wszystkich strajkujących nauczycieli bardzo serdecznie dziękuję za wsparcie płynące od wielu z Was, którzy rozumiecie w jak trudnym położeniu się znajdujemy. W jak ciężkim stanie jest oświata w Polsce. Potrzeba wielu zmian, a zacząć trzeba od godnego wynagradzania nauczycieli za ich pracę. Od tego zaczęła Finlandia wiele lat temu, a dziś jest chwalona za najlepsze efekty edukacyjne.
Na egzaminie gimnazjalnym pojawił się temat, który idealnie pasuje do aktualnej sytuacji w oświacie: „Czy warto bronić własnych przekonań?” No cóż… uważam, że warto! Wierzę, że w polskiej szkole wiele może się zmienić na lepsze i wytrwale o to walczę.
Elu dziękujemy za te słowa.