Chcę się podzielić i pochwalić, że od września w mojej szkole nie ma dzwonków! Jestem z tego powodu bardzo zadowolona.
Po pierwsze przypomina mi to czas spędzony w Liceum nr V, gdzie nigdy nie dzwonił dzwonek, co nas zawsze wyróżniało spośród innych szkół średnich. Mam już, jak to mówią „swoje lata”, więc i ogromny sentyment do tamtych lat:)
Poza tym doświadczam nareszcie harmonii i spokoju w pracy, gdzie początek i koniec lekcji czy przerwy nie są wynikiem zewnętrznych bodźców, tylko wewnętrznej uczciwości.
Oczywiście lekcja trwa nadal 45 minut, ale nie ma tej gęstniejącej pod koniec zajęć niecierpliwości spowodowanej czekaniem na dzwonek. Nie przetrzymujemy uczniów na przerwach, a i uczniowie nie spóźniają się na lekcje. Na korytarzu wiszą zegary i godziny zajęć i przerw. Nie ma problemu z punktualnością. Dyżurujemy według wyznaczonego harmonogramu. Nie wiem, na czym polega magia, ale nawet długi 20 minutowy dyżur podczas przerwy obiadowej wydaje się teraz mniej uciążliwy.
Minimalizowanie stresu w przepełnionym bodźcami świecie jest niesamowicie ważne. Już zachłysnęliśmy się nowoczesną technologią i interaktywnymi zabawkami. Nie znaczy to, że teraz trzeba to odrzucić na rzecz gęsiego pióra i kałamarza, ale zdecydowanie trzeba z tej technologii korzystać mądrze i z pewnym umiarem.
Faktem jest, że nie wyobrażam już sobie pracy bez MobiDziennika czy komputera, projektora i tablicy interaktywnej w klasie. Jednak widzę też jak dużo uczniowie korzystają, kiedy rozwiązują zadania w ćwiczeniach, czy pracując w grupie, dzielą się swoją wiedzą z kolegami. Cisza, spokój i skupienie są sprzymierzeńcami w nauce. Także rozmowa, wymiana, wspólne działanie. Rzecz w tym, by umiejętnie kierować energią grupy. Uczę się tego nieustannie. Świat się zmienia i dzieci też są inne niż kilkanaście lat temu. Nie ma co się obrażać na te zmiany, lepiej spróbować je zrozumieć.
Pracowałam już w szkole, gdzie zarówno lekcje jak i przerwy obwieszczały dwa dzwonki. Oczywiście było to poparte pewną logiką, ale było też po prostu stresujące. Taki twardy ordnung powoduje wewnętrzny sprzeciw, co rozumieją bez studiów psychologicznych ludzie posiadający inteligencję emocjonalną. A od wewnętrznego sprzeciwu do buntu lub rezygnacji tylko jeden krok. I znowu muszę przyznać, że cieszę się, że ten krok wykonałam.
Szkoła bez dzwonków działa znakomicie. Jeszcze są tacy, którzy muszą się przyzwyczaić, bo to dla większości zupełnie nowe doświadczenie, ale zdecydowanie bardzo pozytywne i godne polecenia:)