Usłyszałam kiedyś takie pytanie od jednego z moich uczniów: jak to jest być wychowawcą? Obiecałam, że odpowiem na blogu.
Obserwując siebie i moich kolegów, mogę powiedzieć, że istnieją różne typy wychowawców. Są wśród nich mamuśki, treserzy, przewodnicy, mentorzy. Jedni traktują swoją rolę bardzo na serio i z pasją, inni jako zwykły element swojego zawodu, niektórzy trochę za karę. Wszystkich nas łączy poczucie odpowiedzialności za swój zespół klasowy i poczucie przynależności do niego i… rywalizacji z innymi zespołami. Chociaż do tego ostatniego lepiej byłoby się pewnie nie przyznawać.
Każdy zespół klasowy ma swoją specyfikę czy może lepiej dynamikę, ponieważ z czasem następują w nim zmiany i klasa, która zaczyna funkcjonować w szkole, jest po latach, kiedy tę szkołę opuszcza, inna niż na początku.
Największą sztuką według mnie jest doprowadzić do wytworzenia poczucia więzi w grupie, czyli do przysłowiowego zgrania klasy. Oczywiście chodzi o taki rodzaj porozumienia między uczniami, który skutkuje wspólnymi pozytywnymi działaniami.
W klasie, jak w każdym zespole ludzkim, istnieją naturalne podgrupy, które mają własną charakterystykę. To struktura w grupie społecznej, która tworzy się samoistnie. Uczeń ma mały wpływ na to w jakiej klasie się znajdzie, bo klasy są tworzone instytucjonalnie. Dopiero potem grupa wyznacza każdemu rolę i każdy ma szansę powalczyć o dobre dla siebie miejsce w strukturze klasy. Przy czym to dobre miejsce nie oznacza zawsze roli przywódcy.
Wychowawca powinien być przede wszystkim dobrym obserwatorem i dyskretnym koordynatorem działań i interakcji w klasie. Zbyt mocna osobowość, nachalne zaangażowanie wychowawcy może zagłuszyć inicjatywy uczniów, którzy będąc ciągle wyręczani i zasypywani pomysłami, przestaną wykazywać się samodzielnością.
Wychowawca może i powinien dostarczyć grupie narzędzi, dzięki którym uczniowie będą mogli zacieśniać relacje w klasie, rozwijać się jako jednostki i jako zespół. Te narzędzia to na przykład wypracowane wspólnie zasady, umowy, kontrakty, systemy motywowania, sposoby wspierania w trudnych sytuacjach.
Niezwykle ważną rolą wychowawcy jest współpraca z rodzicami i wyzbycie się chęci zastępowania tychże w ich roli. Chociaż i tu ogromną rolę odgrywa empatia i wrażliwość. Nauczyciel może być przecież najważniejszą dorosłą osobą w świecie młodego człowieka, kiedy rodzice właściwego wsparcia udzielić nie umieją, nie mogą albo nie chcą. To na szczęście są marginalne przypadki.
Kiedy myślę o roli wychowawcy przychodzą mi na myśl trzy słowa: otwartość, współpraca i koordynacja. Ludzie są różni i klasy są bardzo różne, a wnioski z obserwacji jednego zespołu niekoniecznie muszą się sprawdzić w innym, dlatego dodałabym jeszcze czwarte słowo: elastyczność.
Nie można działać niezgodnie ze swoim charakterem i przekonaniami. Osoba pogodna i wesoła nie będzie wiarygodna jako wychowawca – egzekutor. Osoba bardzo uporządkowana i zasadnicza nie będzie odwoływała się też głównie do swojej wrażliwości, rozwiązując problemy w grupie. Ludzie nie są robotami, mimo że wszelkiego rodzaju procedury mnożą się we współczesnej szkole w tempie geometrycznym.
Nie zaryzykuję odpowiedzi na pytanie, czy jestem dobrym wychowawcą. Widzę, że jeszcze dużo przede mną. Na pewno lepiej się teraz czuję w tej roli niż na początku pracy 16 lat temu. Jak dotąd ominęły mnie większe problemy. Moi najstarsi uczniowie są już dorośli, samodzielni, pozakładali rodziny. Świat się skurczył, mogę czasem podglądnąć ich życie na facebooku. Zawsze się cieszę z ich sukcesów i kibicuję im.
Jednak ciągle jeszcze się uczę. Nie tracę zapału, zwłaszcza że przede mną zupełnie nowe wyzwania od września – 4 klasa! A to oznacza pięć wspólnych lat i oby tylko dobre, budujące doświadczenia.