Dyktando. Kasia zrobiła 5 błędów ortograficznych, a Janek 8, ale za to o interpunkcji ma trochę pojęcia. Pod jedną i drugą pracą taka sama ocena. „Jak to? on przecież…” – oburza się Kasia zszokowana tak rażącą niesprawiedliwością. „Tak to” – muszę odpowiedzieć, bo zwykle na więcej wyjaśnień nie mam po prostu czasu albo siły. A czasem mam i wyjaśniam.
Po pierwsze uczniowie bardzo często sprawiedliwość rozumieją jako równość. Skrupulatnie liczą błędy i punkty na kartkówce. Niektórym ciężko pogodzić się z faktem, że poprzeczka dla nich jest ustawiona wyżej. Właśnie dlatego że mają możliwości, powinni dać z siebie więcej.
Po drugie niedobrze jest porównywać się z innymi, bo to prowadzi do frustracji albo poczucia wyższości, a to z kolei pewnie też do frustracji.
Po trzecie stopień nie jest aż taki ważny. O wiele ważniejszy jest cel, który chcemy osiągnąć, ważniejszy jest rozwój, postęp. Zdrowa ambicja jest potrzebna. Jeśli nie podejmujesz próby, nigdy nie posuniesz się do przodu. Jeżeli nie możesz latać, biegnij. Jeżeli nie możesz biegać, idź. A jeżeli nie możesz iść, czołgaj się. Ale nigdy, przenigdy nie oddawaj pustej kartki!
Po czwarte oceniam też postawę, to że ktoś się stara mimo czasem ograniczonych możliwości.
Po piąte, po prostu mi zaufaj, bo mam wiedzę i serce potrzebne do tego, żeby ocenić twoją pracę najlepiej jak się da.
Rozmowa taka kończy się zwykle; „Ja to rozumiem, ale niech to pani wytłumaczy moim rodzicom.” Często jest tak, że dobra ocena to trofeum, którego pragną i żądają rodzice.
Czytaj dalej Dwa na dziesięć