Plasterki i motylki

Wczoraj na dodatkowych zajęciach po południu przecięłam rękę kartką papieru. Uczucie było nieprzyjemne, ale genialna reakcja ucznia, który przyszedł na zajęcia, jak się wyraził: „dla fanu”. Ogarnięty nagłym współczuciem poleciał do higienistki, przyniósł plastry i opatrzył mi skaleczoną rękę z niesamowitą troską!

 

Było to świetne, miłe i rozbrajające. Myślę, że właśnie tego potrzebujemy do szczęścia. Drobnych gestów, uśmiechu, życzliwości. Tego „fanu”, który nic nie kosztuje.

Często słyszę, że młodzież w gimnazjum jest trudna, że ciężko z nią wytrzymać. Nie jest to prawda. Owszem zdarzają się trudne sytuacje, taka jest specyfika tego wieku i dojrzewania, ale wszystko zależy od podejścia i nastawienia. Można cały czas narzekać i wszędzie widzieć tylko problemy, a można też nauczyć się dostrzegać to co dobre w nas.

Muszę przyznać, że miałam taki okres w życiu, kiedy nie wierzyłam w magię drobnych przyjemności. Kiedy ktoś mówił, że potrafi się cieszyć z małych rzeczy, myślałam, że to banalny frazes powtarzany za tandetnymi stronkami na facebooku. No ale chyba stał się cud i powróciła do mnie wiara w ludzi!

Ja wiem, że są ludzie, którzy nie mogą znieść „terroru” optymizmu, dla równowagi może wysyłają innym hejt albo przynajmniej kwaśną minę. Czasy mamy niewesołe, po co sobie jeszcze dokładać?

Wszystko do nas wraca! Rozdawajmy hojnie życzliwość i przyjmujmy ją od innych ludzi. Jestem w idealnej sytuacji, bo mogę uczyć się tego na nowo od moich uczniów. Jestem im za to bardzo wdzięczna! 🙂

Na święta Bożego Narodzenia życzę wszystkim polukrowanych miłością i radością serc! Jeśli są jakieś ranki i cierpienia, życzę skutecznego plasterka, a zakochanym motylków w brzuchu! 🙂 Niedługo będzie post o szkolnych miłościach 😉