Dyskusja wokół zadań domowych trwa już od jakiegoś czasu. Mówi się o przeciążeniu uczniów, ale też o zbytnim pobłażaniu, które będzie skutkowało rozleniwieniem i pogorszeniem wyników w nauce. Myślę, że problem jest złożony i wymaga głębokiego namysłu. Radykalna rezygnacja z zadań domowych w szkole podstawowej może nie być najlepszym pomysłem. Trzeba tu uwzględnić specyfikę przedmiotów, wiek i zainteresowania uczniów, a to wiąże się też z indywidualizacją pracy. Przykładowo zadania z matematyki wymagają utrwalania pewnych schematów, a nauka języka obcego wiąże się z przyswojeniem słówek. Wydaje mi się, że tylko w szkole, na lekcjach nie jest to możliwe.
Uczę języka polskiego w klasach 4-8 i od września w ogóle nie zadaję zadań domowych. Pomysł ten przedyskutowaliśmy w zespole nauczycieli humanistów i wdrożyliśmy w nowym roku szkolnym. Trochę eksperymentalnie, a trochę dlatego, że zauważyliśmy bezcelowość tychże zadań. Często były one odrabiane na kolanie, dla sztuki albo z pomocą internetu. W przypadku języka polskiego i tak całkiem sporo uczniowie muszą mimo wszystko zrobić w domu. Mam na myśli czytanie lektur, nauczenie się wiersza na pamięć, przygotowanie się do sprawdzianu czy kartkówki.
Wiadomość o braku zadań domowych uczniowie przyjęli z ulgą i radością. W zamian obiecali nie marudzić zbytnio na lekcjach, na których chcemy pracować jak najbardziej produktywnie. Skupiamy się na tworzeniu i bieżącej korekcie różnych form pisemnych. Widzę, że napisane przez uczniów teksty są samodzielne. Widzę też, że stają się coraz lepsze. To oczywista korzyść.
Zostały zadania dla chętnych uczniów. Makieta, lapbook, prezentacja ciekawej książki czy inne działania są dość chętnie podejmowane przez młodszych uczniów. Starsi nie pałają do nich ochotą. Oszczędzają energię na trudniejsze czasy;)
Idzie nowe. Jak zawsze. Świat przecież zmienia się nieustannie. Polska szkoła zmian nie lubi. Dlaczego? Narzekamy na to, co jest, a jednocześnie nie chcemy tego zmieniać. Czy boimy się, że będzie jeszcze gorzej?
A mnie się chce krzyczeć:
Dalej, bryło, z pasad świata!
Nowemi cię pchniemy tory
Aż opleśniałej zbywszy się kory
Zielone przypomnisz lata!
A.Mickiewicz „Oda do młodości”
Czy to okrzyk odklejonej polonistki, czy jednak racjonalny apel o odwagę? Zróbmy coś pozytywnego, bo współczesna szkoła tak bardzo zaczęła przypominać kolonię karną, że aż strach się bać.
Na temat zadań domowych wypowiedziałam się dla portalu Lubbie.pl oraz dla czasopisma „Głos nauczycielski”. Na maszuwage.pl zostawiam także garść przemyśleń i szczyptę nauczycielskich doświadczeń;)