Im dalej w miasto… czyli można się uczyć także poza szkołą

Robię czasem moim uczniom wycieczkę do… Bielska. Kręcą nosami, bo wiadomo mieszkają tu, więc to nuda, nic ciekawego. Nastawienie jest zawsze ważne, niektórych rzeczy nie przeskoczę, ale mam nadzieję, że kiedyś docenią i że będą znać coś więcej niż topografię galerii handlowych.

Pierwsza klasa obowiązkowo idzie na Błatnią albo Magurkę. Zdarza się, że niektórzy są tam pierwszy raz! Inni naprawdę zazdroszczą nam tych gór, ciszy leśnych ścieżek, malowniczych widoków zwłaszcza jesienią. Chciałabym, żeby moi uczniowie tego doświadczyli, zwłaszcza że mają to tak blisko.

masz uwage - Beskidy

A w mieście też jest tyle ciekawych rzeczy!

Czytaj dalej Im dalej w miasto… czyli można się uczyć także poza szkołą

Plasterki i motylki

Wczoraj na dodatkowych zajęciach po południu przecięłam rękę kartką papieru. Uczucie było nieprzyjemne, ale genialna reakcja ucznia, który przyszedł na zajęcia, jak się wyraził: „dla fanu”. Ogarnięty nagłym współczuciem poleciał do higienistki, przyniósł plastry i opatrzył mi skaleczoną rękę z niesamowitą troską!

 

Było to świetne, miłe i rozbrajające. Myślę, że właśnie tego potrzebujemy do szczęścia. Drobnych gestów, uśmiechu, życzliwości. Tego „fanu”, który nic nie kosztuje.

Często słyszę, że młodzież w gimnazjum jest trudna, że ciężko z nią wytrzymać. Nie jest to prawda. Owszem zdarzają się trudne sytuacje, taka jest specyfika tego wieku i dojrzewania, ale wszystko zależy od podejścia i nastawienia. Można cały czas narzekać i wszędzie widzieć tylko problemy, a można też nauczyć się dostrzegać to co dobre w nas.

Czytaj dalej Plasterki i motylki

Dwa na dziesięć

Dyktando. Kasia zrobiła 5 błędów ortograficznych, a Janek 8, ale za to o interpunkcji ma trochę pojęcia. Pod jedną i drugą pracą taka sama ocena. „Jak to? on przecież…” – oburza się Kasia zszokowana tak rażącą niesprawiedliwością. „Tak to” – muszę odpowiedzieć, bo zwykle na więcej wyjaśnień nie mam po prostu czasu albo siły. A czasem mam i wyjaśniam.

Po pierwsze uczniowie bardzo często sprawiedliwość rozumieją jako równość. Skrupulatnie liczą błędy i punkty na kartkówce. Niektórym ciężko pogodzić się z faktem, że poprzeczka dla nich jest ustawiona wyżej. Właśnie dlatego że mają możliwości, powinni dać z siebie więcej.

Po drugie niedobrze jest porównywać się z innymi, bo to prowadzi do frustracji albo poczucia wyższości, a to z kolei pewnie też do frustracji.

Po trzecie stopień nie jest aż taki ważny. O wiele ważniejszy jest cel, który chcemy osiągnąć, ważniejszy jest rozwój, postęp. Zdrowa ambicja jest potrzebna. Jeśli nie podejmujesz próby, nigdy nie posuniesz się do przodu. Jeżeli nie możesz latać, biegnij. Jeżeli nie możesz biegać, idź. A jeżeli nie możesz iść, czołgaj się. Ale nigdy, przenigdy nie oddawaj pustej kartki!

Po czwarte oceniam też postawę, to że ktoś się stara mimo czasem ograniczonych możliwości.

Po piąte, po prostu mi zaufaj, bo mam wiedzę i serce potrzebne do tego, żeby ocenić twoją pracę najlepiej jak się da.

Rozmowa taka kończy się zwykle; „Ja to rozumiem, ale niech to pani wytłumaczy moim rodzicom.” Często jest tak, że dobra ocena to trofeum, którego pragną i żądają rodzice.

Czytaj dalej Dwa na dziesięć

Pan tadełuż

„Ja to bym nie mógł uczyć w szkole. Nie mam cierpliwości.” Słyszałam to niezliczoną ilość razy, podobnie jak: „ale wakacji to nauczycielom zazdroszczę!”

W te wakacje byłam w Wilnie. Jest XXI wiek, jeździmy po Wilnie Uberem. Tanio, sympatycznie. Wszyscy młodzi mówią po angielsku. A jednak pod Ostrą Bramą ciarki romantyczne mnie przeszły i jakaś nostalgia. W domu, w którym mieszkał przez pewien czas Mickiewicz, jest teraz muzeum. Kustosz pan Piotrowicz człowiek przekochany i ciepły tak interesująco mówił o kobietach Adasia!

Czytaj dalej Pan tadełuż

Badania okresowe

Co kilka lat trzeba je zrobić. Badania okresowe, czyli wycieczka do lekarzy specjalistów w celu uzyskania pieczątki „Zdolny do pracy jako nauczyciel” z datą i podpisem lekarza medycyny pracy. Ponieważ na co dzień wysilam swój głos laryngolog obowiązkowo. W tym roku po raz pierwszy jeszcze okulista. Bo pracuję przy komputerze. Mus to mus. Pani w rejestracji założyła mi kartotekę i kazała czekać pod pokojem nr 22. Usiadłam więc i czekam. Po 10 minutach wezwano mnie. Lekarka zrobiła badanie komputerowe i kazała mi czekać przed pokojem nr 23. Czekam. 15 minut. Czas wlecze się. Obserwuję ludzi, którzy obserwują swoje telefony albo buty. W końcu wezwano mnie. Doktor pochylony nad papierami nawet nie podniósł wzroku, gdy weszłam, stukając obcasami. Poprawiłam wąską spódnicę, usiadłam na przeciwko. Doktor milczy i coś pisze. Słychać długopis, którym przepisuje coś z jednej kartki na drugą. Nie mogę opędzić się od myśli, że u specjalisty od oczu oczy liczą się najmniej. Nagle pada rzeczowe pytanie: „Ile pani ma lat?” Na co ja z udanym oburzeniem: „No wie pan co?!” Reakcja była natychmiastowa! Wreszcie podniósł wzrok znad swoich papierów. To jest bezcenne uczucie zobaczyć na przeciwko siebie inteligentną istotę. Olśnienie! Parę sekund szczerej radości. Uśmiech i normalna rozmowa.

Czytaj dalej Badania okresowe