Ludzie i roboty

W drugiej połowie sierpnia nauczycielom powracającym we wrześniu do pracy włącza się stan lekkiego niepokoju. U mnie objawia się bezsennością. Kiedy tak sobie nie śpię w uśpionym domu, rozmyślam o różnych związanych z nadchodzącym rokiem szkolnym rzeczach i rozwija się we mnie coś na kształt kreatywności. 

Ostatnie noce przyniosły refleksje o teatrze, lalkach, żywych aktorach. Dalej snułam myśl o sztucznej inteligencji, humanoidalnych robotach, które już przecież istnieją, i które z dużym prawdopodobieństwem staną się w bliżej nieokreślonej przyszłości dostępne jak komputer czy telefon komórkowy. 

Przyznam się, że trochę spałam chociaż płytko, trochę nie spałam wcale i w tym onirycznym stanie płynęły do mnie to fragmenty bajek Andersena, to obrazy z filmów braci Wachowskich, to znowu z seriali science-fiction. W chwilach zupełnej świadomości starałam się to wszystko uporządkować, wyciągąć wnioski i zapisać je w telefonie, bo wiadomo, że najlepsza myśl zrodzona nocą znika bezpowrotnie o świcie. 

Co roku planuję wyjścia z uczniami do teatru. W Bielsku mamy znakomity Teatr Lalek Banialuka i Teatr Polski, który utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. Co roku organizowany też jest Międzynarodowy Festiwal Sztuki Lalkarskiej.

Osobiście uwielbiam bielską Banialukę za niesamowicie pomysłowe widowiska, wspaniałą scenografię, szacunek do widza i bogactwo repertuaru, który adresowany jest nie tylko do najmłodszych ale także do młodzieży i dorosłych. Bywa że przedstawienia w Banialuce są trudne, nieoczywiste i wymagające, zmuszające widzów do wysiłku i to właśnie jest jak dla mnie najlepsze. Widzę jednak, że uczniowie wolą kontakt z żywym aktorem. Lalka kojarzy im się z czymś sztucznym i to paradoksalnie nieco im przeszkadza w odbiorze. Paradoksalnie, bo przecież w każdym teatrze wszystko jest sztuczne, udane. 

I ja kiedyś także zdecydowanie wolałam ten w cudzysłowie „prawdziwy” teatr. Być może trzeba dojrzeć do odbioru w teatrze lalek. Poprzez obcowanie z taką sztuką pozbyć się naturalnego oporu przed czymś, co udaje emocje człowieka. Bo jeśli emocje postaci udaje aktor, a na tym przecież polega jego zawód, jest to bardziej ku upodobaniu widza. W Banialuce zwykle obok lalki występuje na scenie także aktor, który nią operuje i stwarza taki bardziej „ludzki klimat”.

Ale skąd bierze się ten naturalny opór przed sztucznym tworem, który udaje żywe stworzenie? Skąd bierze się przekonanie, że biologiczne równa się lepsze? 

Być może pamiętacie bajkę Andersena „Słowik”. Pewien chiński cesarz, który lubił śpiew słowika, otrzymał w podarunku mechanicznego ptaka. Nie był już skazany na kaprysy żywego śpiewaka, nakręcał mechanizm, kiedy tylko zapragnął. Ale sztuczny słowik się popsuł, a cesarz na łożu śmierci tęsknił za swym dawnym przyjacielem. Żywy ptak w przeciwieństwie do sztucznego odczuwał emocje. Potrafił współczuć i kochać, więc obiecał cesarzowi odwiedzać go czasem i rozweselać jego serce pięknym śpiewem. 

W „Akademii Pana Kleksa” golarz Filip konstruuje sztucznego chłopca, który jest z natury zły, a jego działania doprowadzają do katastrofy w szkole. Mechaniczny Alojzy nie odczuwa pozytywnych emocji, nie da się go wychować i zmienić na lepsze. 

W wielu utworach science-fiction to co naturalne, żywe, biologiczne obdarzone jest emocjami, uczuciami, zdolnością do przemiany. Mechaniczne twory zwykle działają na zimno, precyzyjnie i najczęściej na szkodę człowieka. Wystarczy przywołać film „Matrix” gdzie bezduszne maszyny zapanowały nad światem, a człowiek został sprowadzony do roli baterii. Problem przewagi robota nad człowiekiem został też poruszony w doskonałych filmach „Her”, „Ex Machina” czy w serialu „Czarne lustro”. Jednym z nielicznych wyjątków jest film „Sztuczna inteligencja”, gdzie losy mechanicznego dziecka są naprawdę rozczulające i wzruszające, a ludzie są często gorsi od udających ludzi robotów. 

W groteskowy sposób robota udającego człowieka przedstawiono w serialu „Alternatywy 4”. Tam robot kolejkowy został zaprojektowany, by wyręczyć człowieka w uciążliwym staniu w wiecznych PRL-owskich kolejkach. Niestety zupełnie nie radził sobie z żywymi kolejkowiczami, co było bardzo komiczne. 

Liczne przykłady z popkultury, literatury a nawet baśni budują w nas pełne lęku obrazy robotycznych, wyzutych z uczuć i emocji tworów, które prędzej czy później będą zagrażać człowiekowi. Czy jednak powinniśmy słuchać nakarmionej strachem wyobraźni?

Tak sobie myślę, że mój podłączony do Internetu komputer, na którym teraz pracuję, ma dostęp do biliona razy więcej danych niż ja, a przecież nie wzbudza we mnie strachu. Gdyby jednak miał wygląd człowieka, mechanizmy sztucznej inteligencji i spojrzał na mnie swoimi robotycznymi oczami, pewnie przeżyłabym coś, co zostało nazwane Doliną Niesamowitości. Jest to przerażające i przejmujące  uczucie obcowania z maszyną udającą człowieka. Nurtuje mnie pytanie, czy taki strach przeminie z czasem? Czy w przyszłości uda nam się zracjonalizować, zaakceptować humanoidalnego robota jako coś normalnego, tak jak to się stało w przypadku filmu? Przecież teraz nikt z przerażeniem nie wybiega z kina, jak w czasie projekcji „Wjazdu pociągu na stację w La Ciotat” braci Lumière, którego premiera odbyła się w 1896 roku.

Być może nie będzie mi dane sprawdzić tego na własnej skórze, bo roboty nie staną się aż tak popularne, ale kto wie? Badania nad sztuczną inteligencją idą pełną parą. A w Centrum Nauki Kopernik funkcjonuje już od lat Teatr Robotyczny. 

Póki co patrzę w przyszłość z nadzieją. Podobno jednym z zawodów, którego żadna sztuczna inteligencja nie będzie w stanie zastąpić, jest zawód nauczyciela. Może nowy minister edukacji weźmie to pod uwagę;) No ale noc się zbliża i ostatnią rzeczą, o której chciałabym śnić jest polska polityka…

5 myśli w temacie “Ludzie i roboty”

  1. Zawsze można zrobić robota ze sztuczną inteligencją który człowieka nie przypomina.
    Takiego R2-D2 z gwiezdnych wojen np.
    I wtedy już nie musielibyśmy walczyć z ludzką psychiką i doliną niesamowitości 😀

  2. W kwestii współczesnych dzieł kultury(serialowych) traktujących o sztucznej inteligencji, robotach i ich „relacjach” z ludźmi, oprócz Czarnego Lustra poleciłbym jeszcze serial Westworld, gdzie roboty poniekąd spełniają właśnie rolę zaprogramowanych aktorów w ogromnym parku rozrywki, będącej czymś na kształt ogromnej sztuki i pewnego rodzaju symulacji świata, w której ludzie mogą oddawać się swoim fantazjom, nawet tym najmroczniejszym(a zwłaszcza nim). Zawarta tam wizja wykorzystania technologii robotyki i sztucznej inteligencji jest nieco ponura, lecz przy tym niezwykle wielowymiarowa i daje naprawdę wiele do myślenia, zarówno co do natury robotów, jak i samych ludzi 🙂

  3. Pytanie czy rozwijająca technologia już nie sprawia że jesteśmy słabsi. Większa cześć społeczeństwa korzysta z internetu w sposób bierny. Małe robociki jako podzespoły w samochodach, komputerach już odwalają za nas wiele czynności.

  4. „Jest jednak możliwe, że w życiu wszystkich ludzi poszukiwanie sensu i wspólnoty zajmie ważniejsze miejsce niż pogoń za pracą.
    Gdyby udało nam się połączyć powszechne zabezpieczenia ekonomiczne z silnymi wspólnotami i poszukiwaniem sensu, wówczas to, że tracimy miejsca pracy na rzecz algorytmów, mogłoby tak naprawdę wyjść nam na dobre. Dużo bardziej przerażającym scenariuszem jest jednak to, że stracimy kontrolę nad własnym życiem. Jeszcze bardziej niż niebezpieczeństwo masowego bezrobocia powinna nas martwić możliwość, że władza przejdzie z rąk ludzi na algorytmy, co mogłoby zniszczyć resztki wiary w opowieść liberalną i otworzyć drogę do cyfrowych dyktatur”
    / Harari Yuval Noah, 21 lekcji na XXI wiek /
    Jakie to szczęście, że nie dożyję czasów dyktatury algorytmów.

Leave a Reply